FELIETON | No More Bets

    Cóż to za turniej! jak przystało na stolicę hazardu w Monte Carlo istna ruletka. Nie zazdroszczę tym, którzy obstawiali wyniki u bukmacherów. Gdybym ja stawiała, poszłabym z przysłowiowymi torbami.  

    Wszystko zaczęło się w drugiej rundzie gdy Huberta Hurkacza pokonał Daniel Evans. Cóż, każdemu mogło się zdarzyć. Jednak to co nastąpiło później wołało o pomstę do nieba i chyba stanowiłoby podstawę do reklamacji każdej szanującej się instytucji bukmacherskiej. Gdy wydawało się, że Evans będzie miał przyjemność zostać zmiecionym z mączki przez Djokovica, sam pozamiatał. Anglik wyeliminował Serba, który najwyraźniej planował zostać dłużej. Djoko podczas konferencji używał sporo słów typu „worst”, „awful” i „disappointed”, ale tym którzy na niego stawiali raczej pieniędzy to nie zwróci.

    W tym samym czasie David Goffin wyeliminował Alexandra Zvereva. Dobrze, że jest Nadal, można by pomyśleć. Hiszpan błyskawicznie pokonał Grigora Dimitrowa, który najwyraźniej stawiał na siebie bo w pewnym momencie roztrzaskał rakietę ze złości.  Mimo to dalsze rundy turnieju nie napawały optymizmem. Gdy ja sądziłam, że wygra Fognini zwyciężał Ruud, gdy myślałam, że Evans się wypali on ogrywał biednego Goffina.

    Dobrze, że jest Nadal… i Bytom. 

    Świat nie kończy się przecież na Monako. W województwie Śląskim, w zaciszu hali, zaciekle rozgrywały mecze Tenisistki w ramach tak zwanego Pucharu Federacji czyli obecnie Pucharu Billie Jean King. Wydawało się, że to jest ratunek, nareszcie odrobina przewidywalnego sportu. Zaczęło się doskonale i szło po mojej myśli aż do… drugiego meczu gdy Polska zaczęła przegrywać z Brazylią.

    Jak przystało na Szeregowego Kibica nie chciałam się denerwować i wróciłam do Monte Carlo. Jakie było moje zdziwienie gdy po przełączeniu kanałów zastałam siedzącego na ławeczce Hiszpana, a na dole - o zgrozo - wynik 6:2 dla Rubleva. Świat się kończył. W tak eleganckim sporcie powinny obowiązywać przecież jakieś zasady! Do tej pory mieliśmy Królów Kortów Ziemnych i inni zawodnicy zdawali się to szanować przegrywając grzecznie z faworytami. A teraz co? Wolna amerykanka.


    Pani Komentator konspiracyjnym szeptem informowała, że Nadal nie jest dzisiaj sobą. Niedyspozycję Hiszpana tłumaczyła czynnikami zewnętrznymi: kort za ciężki, za wolny, za mokry, a na dodatek Andrey Rublev za dobrze grał.

    Wróciłam na chwilę do Bytomia, ale tam nie było lepiej. Okazało się, że Bytom ma jednak dużo wspólnego z osiedlem Monako, i tu i tu moi faworyci przegrali. 

Dobrze, że zakłady robiłam tylko na sucho.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

UWAGA i KONCENTRACJA

RUTYNA PRZYGOTOWAWCZA

YOU WIN SOME, YOU LOSE SOME